MButek napisał(a):
pkmovies92 napisał(a):
Jeśli patrzeć na to z punktu widzenia fana sw to wyglądają coraz bardziej realistycznie i podobnie do oryginałów.
Jestem fanem SW, ale nigdy nie powiedział bym, że wyglądają coraz bardziej realistycznie... Teraz wyglądają jak jakieś kreskówkowe postacie dla dzieciuchów, (nawet te
nie z Clone Wars). Po co im te odbicia światełek w oczach i uśmiechy? TLG zaczyna strasznie knocić...
I tu jest ta kwestia:
"Każdy lubi co innego"
U AFOLi,
prawdopodobne jest, że wolą stare minifigi, gdyż mają do nich sentyment. Czyli, jak się tym bawili i nie mogli się tym nacieszyć. Dla młodszych, oczywistą sprawą jest, że wolą nowe. Figurki mają wiele detali i są "piękniusie".
Oczywiście zgadzam się z tym, że swój "udział" w moją miłość do żółtych, poważnych minifigurek ma nostalgia. Mimo to, że za czasów dzieciństwa nie miałem dużo zestawów z SW.
Zgadzam się również z tym, że dzisiejsze dzieci wolą nowe minifigi, bo to już epoka CGI i gier komputerowych. A tak na serio to dla tego, że dzieci nie patrzą na filmy Star Wars w ten sam sposób co dorośli.
Mimo to mam kilka pytań... Jeżeli TLG chce robić co raz bardziej realistyczne minifigurki, to czemu teraz wszystkie mają odbicia światełek w oczach? Czy u prawdziwych ludzi jest to aż TAK widoczne? Czy rzeczywiście te światełka w oczach spalonego na Mustafar - Anakin'a Skywalker'a dobrze do niego pasują? O oczach nowego Vadera już nie wspomnę... Czy po prostu z jakiegoś dziwacznego powodu mają wyglądać "sł33ta$ni3j"? Czy Luke'owi pasuje uśmiech na twarzy, kiedy dowiaduje się że Vader jest jego ojcem?.......... Nie?... no właśnie.
Pozwólcie że wspomnę jeszcze raz, chodzi tutaj o powagę filmu!!! Czarne oczy z brwiami oraz cienkimi, pokerface'owymi ustami, były pomysłem trafionym w dziesiątkę ideologii uniwersum Star Wars. Żółte główki (mówię teraz o kolorze) tak na prawdę teraz nie miały by dla mnie znaczenia, ale tylko wtedy, gdyby LEGO od początku swojego istnienia produkowało minifigi w kolorze flesh (kremowym). LEGO od zawsze było kojarzone z "żółtymi ludkami" i nadal jest, ale czemu taka potężna tradycja jest widoczna tylko w zestawach typu City? Czemu TLG aż tak chciało odróżnić filmowe serie od tych LEGO'wych? Przez tą zmianę kolorystyczną, stare i nowe minifigi SW, HP itp. nie pasują do siebie. LEGO MA BYĆ LEGO, A NIE PLAYMOBILE!
Kiedy bylem dzieciakiem, zawszę pamiętałem że ludziki z SW różnią się czymś od tych z Harr'ego Potter'a, a dokładniej światełkami w gałach (nawet w HP te plamki nie były takie wielgachne), ponieważ wtedy zestawy HP (w tamtych czasach wyszły dopiero pierwsze części) były przeznaczone dla dzieci, a Star Wars dla tych starszych! Dzięki czemu od razu po minifigurkach można było dostrzec, który film jest poważniejszy, a który dziecinniejszy!
Gdybym miał do wyboru tylko jedną, możliwą odpowiedź... to co bym wybrał, jako ważniejszą cechę klasycznych minifigów SW? Żółty kolor główek? Czy klasyczne nadruki... Jednoznacznie odpowiedział bym nadruki. Wolał bym widzieć w dzisiejszych zestawach SW fleshowe minifigi, z tradycyjnymi nadrukami. (a było tak w latach 2004 - 2009!) Wolał bym to wiele bardziej, niż żółte figi z tymi nowymi "sł33t" buźkami. To by było koszmarne.
Pozdrawiam, Niech MOC będzie z Wami.