Zaraz po tym jak odzyskujesz ich szacunek umierasz (Dlaczego, to nie wiem) i wszyscy się z Ciebie śmieją, bo miałeś śmieszną śmierć (Przedawkowanie Marsjanek?) . Podczas pogrzebu (Na którym wszyscy się śmiali) wypadasz z trumny i zostajesz na ulicy. Po chwili przejeżdża po Tobie jeden z Twoich przyjaciół i myśli, że jesteś samobójcą, ale się boi konsekwencji i wyrzuca Cię na tory, tam pociąg mieli Cię na miliardy kawałków i wyrzuca w próżnię, tam pod wpływem tajemniczej siły jednoczysz się z powrotem, ożywasz i znów umierasz po 15 sekundach dusząc się i eksplodując głową z powodu zbyt dużego ciśnienia. Pod wpływem siły wybuchu twoje szczątki podążają ruchem jednostajnym prostoliniowym w kierunku nieznanej galaktyki. Lądujesz przy okazji spalając się w atmosferze, na Tatooine, gdzie znajdują Cię Jawowie i przewożą swoim czołgiem. Imperator wyczuwa Twój potencjał Mocy i sprowadza Cię do siebie. Przywraca Cię do życia, ale go rozczarowujesz, więc spala Cię w błyskawicach Sithów. Zostajesz wyrzucony z Gwiezdnego Niszczyciela razem ze śmieciami i poruszając się ruchem jednostajnym prostoliniowym docierasz z powrotem na Ziemię. Ale poruszałeś się tak szybko, że cofnąłeś się w czasie do momentu Twojego pogrzebu. Twoje szczątki spadają z powrotem do trumny w momencie kiedy z niej wypadły. W efekcie jednocześnie jesteś w trumnie i leżysz na ulicy. Taki paradoks jest oczywiście niemożliwy, więc Twoje szczątki, które tyle przetrwały zostają zdezintegrowane. Wpadasz w pętlę czasową, w wyniku której, to co działo się wcześniej dzieje się w nieskończoność, aż w końcu fizyka kwantowa dała o sobie znać i atomy Twojego spadającego do trumny ciała przeniknęły przez jej dno i wypadły na ulicę zostając scalone z tymi, które leżały tam niezniszczone. W efekcie naukowcy zaczynają się Tobą interesować, ale stwierdzają, że jesteś martwy, więc urządzają Ci pogrzeb, na którego zaprosili wszystkich Twoich przyjaciół. I dzięki temu wszystko może zacząć się od początku...
A ja bym chciał sobie kupić Google Nexusa 6 jak wyjdzie